sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 19 –„Będę jak grzeczny clown dam Ci więcej niż byś chciał. Poznasz jak smakuje zło będąc więźniem moich rąk."


- Fernando i co teraz? – spytała Paula, gdy stali przed salą Wiktorii.
- Nie wiem, ale podejrzewam, że będziemy musieli zrezygnować z programu, bo Wiktoria nie może się przemęczać – powiedział.
- Znając ja nie będzie chciała się na to zgodzić.
- Ale będzie musiała, a zresztą wątpię żeby ze szpitala wypuścili ją tak szybko
 Mówił to głosem zdecydowanym i blondynka wiedziała, że jej przyjaciółka nie ma szans wygrać z Torres’em.
- Fernando ja muszę już iść. Zadzwoń jakby coś się zmieniło – powiedziała Paula.
- Zamówię ci taksówkę – powiedział i wykręcał już numer i podał adres, pod który ma przyjechać transport.
- Będzie za 5 minut.
- Dziękuje i przepraszam – powiedziała Paula.
- Za co? – spytał zdziwiony.
 Paula zastanawiała się, co mu powiedzieć. Od początku nie dążyła go sympatią. Uważała, że zabawi się Wiktorią, zrobi jej wodę z mózgu, a potem wróci do zony zostawiając swoją kochankę z morzem łez i dniami czarnymi jak noc. Zdanie zmieniła dopiero kilka godzin temu, kiedy zobaczyła go w mieszkaniu całego w nerwach. Wtedy zrozumiała, że on naprawdę kocha jej przyjaciółkę i nigdy nie zamierza odejść, a dodatkowo wiadomość o dziecko. Na początku był zdziwiony i jego mina mówiła pan sobie ze mnie żartuje, ale po chwili na jego twarzy pojawił się szczery i pełen szczęścia uśmiech. ‘On naprawdę ją kocha’
- Że byłam dla ciebie nie miła i że źle cię oceniłam.
- Wiesz takie rzeczy to się nawet najlepszemu zdarzają – powiedział z uśmiechem.
- Mimo wszystko nie powinnam cię od razu przekreślać.
- Sam nie wiem jakby zareagował gdyby mój najlepszy kumpel spotykał się z mężatką.
- Ja się o nią po prostu bałam.
- Wiem i rozumiem.
- Dzięki i daj znać jak się obudzi – powiedziała dziewczyna.
- Dobrze, a teraz już leć – powiedział chłopak z uśmiechem.
 Dziewczyna szybko przemierzała korytarze szpitala, aby taksówkarz nie odjechał. Śpieszyła się z jeszcze jednego powodu w domu zostawiła całą torebkę, a co za tym idzie telefon, a Robert mógł w każdej chwili zadzwonić. W ostatnim momencie wsiadła do taksówki. Podała kierowcy adres i czekała, aż dojada na miejsce. Co prawda widziała się dziś z Robertem, ale ogarniało ją dziwne uczucie, kiedy go nie widziała dłużej niż przez jedną godzinę. W końcu dojechała pod blok. Szybko wbiegła po schodach i omal nie zabiła się potykając się o dywan, gdy szła do salonu. Jednak na ekraniku telefonu nie było widać migającej koperty, która miałaby oznaczać jakąś nieprzeczytaną wiadomość. Odłożyła zrezygnowanym ruchem telefon na stół i zdjęła płaszcz. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor akurat na jednym z amerykańskich programów leciał wywiad z byłą jak jej się wtedy wydawało dziewczyna Roberta. W prawym górnym rogu ekranu był napis, że jest to na żywo. Z ciekawości zostawiła.
- Twoja kariera nabiera tempa. Jak sobie z tym radzisz? – spytał prowadzący.
- Dobrze, staram się nie zwariować – odpowiedziała z uśmiechem.
- A czy Robert pomaga ci oswoić się z medialnym tłumem?
- Tak. Bardzo doradza mi, co mam mówić – Paula wyłączyła telewizor równie szybko jak go włączyła.
 Nie mogła przyjąć do wiadomości, że Robert potrafił kłamać patrząc jej prosto w oczy.
 Ogarnął ja dziki szał złości. Miała ochotę coś rozwalić, kogoś uszkodzić. Łzy cisnęły się do jej zielono – szarych oczu. Zrzuciła wszystkie poduszki z kanapy oraz foteli. Gryzła wargi ze złości. Łzy płynęły z jej oczu. Czuła się wykorzystana w sposób uczuciowy i emocjonalny. Rzucała poduszkami po całym salonie, po którym, po pewnym czasie latały, białe, lekkie pierza. Drzwi w całym domu trzaskały, kiedy to Paula chodziła po nim zła jak osa. Pierza od czasu do czasu przelatywały z pokoju do holu, z holu do kuchni, drugiego i trzeciego pokoju. Po podłodze walały się różne kartki pozrzucane ze stołu, stolików, ławy, komody i szafki. Buty były rozkopane we wszystkich kierunkach świata.
 Paula siedziała skulna w ciemnym kącie i płakała. Włosy przykleiły się jej do spoconej twarzy. Wszędzie panowała ciemność, do której oczy w końcu się przyzwyczajały i spokojnie rozpoznawały kontury mebli. Usłyszała ciche strzykniecie w zamku. Nie miała jednak siły wstać i wytłumaczyć mu, czemu mieszkanie jego dziewczyny jest zdemolowane w pewnym sensie.
 Torres, gdy wszedł do środka o mało nie zabiłby się o buty leżące pod samymi drzwiami. Zapalił światło i to, co zobaczył przeraziło go. Porozwalane buty, poduszki i pierza.
- Paula! – krzyknął, ale odpowiedziała mu głucha cisza.
 Dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Gardło miała ściśnięte i nie mogła wypowiedzieć słowa.
- Paula! – Fernando był coraz bardziej zdenerwowany.
 Obawiał się, że ktoś włamał się do mieszkania, ale wtedy drzwi nie byłby zamknięte.
- Paula do cholery odezwij się! – w końcu zaświecił światło w jednym rogu holu i w jednym z kątów zauważył blondynkę.
- Oszukał mnie – załkała cicho wpatrując się w jeden punkt.
 Uklęknął obok niej i przytulił ją do siebie.
- Kto? – czuł, że ona go potrzebuje.
- Ten cały aktorzyna od siedmiu boleści.
- Pattinson?
- A kto inny? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jak to cie oszukał?
- Kłamał mi w żywe oczy, słodził, uwodził, a tak naprawdę ma już kogoś.
- I to ty zrobiłaś ten cały bałagan? – spytał spokojnie.
- Tal. Gdy usłyszałam wywiad z jego dziewczyną wpadłam w szał. Przepraszam.
- Idź się połóż – powiedział i pomógł jej wstać.
- Ale sprzątać…
- Ja się tym zajmę.
 Poszła do pokoju, a Torres zabrał się za sprzątanie. Czuł, że czeka go długa noc. Pomyślał o Wiktorii leżącej w szpitalu. Czy ona zachowałaby się podobnie jak jej przyjaciółka gdyby dowiedziała się, że on ja oszukuje?
 Lekarz kazał mu wracać do domu, bo siedzenie przy nieprzytomnej osobie nic mu nie da. Jej zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo, więc lepiej będzie, jeśli ona po przebudzeniu zastanie go wyspanego i odświeżonego. Co prawda do domu poszedł niechętnie, ale coś dodatkowego kazało sprawdzić mu, co u Pauli. Przeczucie go nie myliło, żeby wrócić do domu na noc. Sprzątniecie całego bałaganu zajęło mu ponad dwie godziny. Wykapał się dopiero około 1 w nocy. Za nim zasnął to miał, nadzieję, że Paula zaufa mu teraz w 100% i nie będzie na niego krzywo patrzyła. W końcu cieszył się z tego, że zostanie ojcem. Pomógł jej, kiedy tego potrzebowała. Czy wykazał się za mało żeby mu zaufać?

4 komentarze:

  1. Mrs.Pattinson24 lipca 2012 18:09

    Wow ;O Wielkie wow ;O
    Jak ten wredny, patentowany osioł mógł mnie okłamać.?
    Niech ja go tylko dorwę to mnie popamięta do końca swoich dni z tą jego ukochaną od siedmiu boleści
    Aaa podkład muzyczny włączyłam ;)
    Nie no Siostra prawie do płaczu mnie doprowadziłaś...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro płaczesz to może chcesz chusteczki? Nastepny rozdział bedzie ostatnim

      Usuń
  2. i notka i podklad sa super;) Czekam z niecierpliwoscia na ext ;* Pozdrawiam! ;*;* szkoda ze to bedzie ostatnia notka..

    OdpowiedzUsuń