sobota, 21 lipca 2012

Rozdział pierwszy – „Schowaj niepewność nie pytaj, co, powiedzą ludzie, szarzy od trosk”


Dzień, jak co dzień. Na ulicach korki od samego rana. Ciężko dojechać do pracy od samego, co denerwuje wszystkich szefów. Ruch i gwar są głośniejsze niż muzyka w słuchawkach od mp3 czy też, mp4. Między zabieganym tłumem jest pewna postać, która nie podejrzewa, że idąc dziś do pracy może zmienić całe swoje życie.
 Spokojnym krokiem ulicami Madrytu idzie sobie dziewczyna. W sumie niczym się niewyróżniająca od pozostałych kobiet. Ma długie blond włosy, długie rzęsy, które rzucają cień na jej śliczne rumiane policzki. Nie jest za wysoka właściwie należy do bardzo niskich osób. Ubrana w czarne spodnie i brązową kurtkę szła właśnie do publicznej telewizji. Miała właśnie odbyć się pierwsza edycja „Taniec z gwiazdami”. Wiktoria, bo tak miała na imię owa dziewczyna. Była najlepszą tancerką na świecie. Półka w jej pokoju świeciła od medali i pucharów.
 Po kilku minutach drogi dotarła do budynku, w którym miała zacząć negocjacje, co do kontraktu. Wnętrze budynku zrobiło na niej ogromne wrażenie. Musiała przyznać sama przed sobą, że dużo lepsze niż oprawa zewnętrzna budynku, która nawet nie wskazywała, że może mieścić się w nim telewizja publiczna. Natomiast w środku było inaczej. Praktycznie cały budynek był w ciepłych barwach, aż dziewczynie od razu zrobiło się gorąco pomimo dość chłodnego dnia. Na każdej ścianie wisiał ogromny obraz przedstawiający jakiś krajobraz.
- Przepraszam gdzie znajduje się gabinet pana Montez? – spytała dziewczyna podchodząc do pani pracującej w recepcji.
- A ty, czego tu chcesz? – spytała recepcjonistka.
 Ton dziewczyny nie spodobał się głównej bohaterce, ale obiecała sobie, że swoje nerwy będzie trzymała na wodzy i tak też było.
- Jestem umówiona z panem Montez na rozmowę – wyjaśniła blondynka
- Nazwisko – poprosiła blondynka żując gumę i nawet tego nie ukrywając, co spowodowało, że naszą bohaterką wstrząsną dreszcz obrzydzenia.
- Sandemor – odpowiedziała Wiktoria.
 Długo trwało zanim owa szatynka, która pracowała w recepcji sprawdzi czy naprawdę brunetka jest umówiona na spotkanie.
- Pierwsze piętro na samym końcu korytarza – odpowiedziała jej od niechcenia recepcjonistka.
- Dziękuje – odpowiedziała Wiktoria.
 Oszkloną windą udała się na pierwsze piętro razem z jakimś wysokim i napakowanym facetem w garniturze i teczką w ręce. Po kilku chwilach jazdy winda wysiadła na wskazanym wcześniej jej piętrze. Spokojnym krokiem przemierzała korytarz. Wzbudzając ogólnych zachwyt panów jej wspaniałą figurą, a w szczególności nogami, które według nich były do samej szyi. Doszła do brązowych drzwi, na których widniała złota tabliczka z czarnym napisem:
                                   „Gabinet p. Montez – główny prezes”
- Pewnie jakiś pewny siebie koleś, który myśli, że wszystko mu wolno – pomyślała sobie Wiktoria.
 Poprawiła włosy, wzięła głęboki oddech i zapukała. Usłyszała:
- Proszę.
 Więc weszła. Pokój był urządzony w barwach wściekłej czerwieni, co jeszcze bardziej zraziło Wiktorię. Lubiła kolor czerwony, ale nie aż tak wściekłą czerwień, która aż raziła w oczy. Na samym środku stało wielkie brązowe biurko, a za nim siedział tłusty koleś, który jak się dziewczyna domyśliła był panem Montez.
- Dzień dobry – zaczęła Wiktoria po hiszpański – Moje imię i nazwisko Wiktoria Sande… - nie dokończyła, bo zostało jej przerwane.
- Wiem, kim pani jest. Proszę usiąść – prezes wskazał krzesełko przed swoim biurkiem.
 Wiktoria usiadła. Swoi bezinteresownym spojrzeniem mierzyła osobę siedzącą przeciwko niej. Od razu wiedziała, że ten człowiek nie należy do pokroju osób przyjemnych. Z jego twarzy wyczytała, że to skończony egoistka, który widzi tylko czubek swojego nosa i nic pyzatym. Brzuch wylewał mu się ze spodni od garnituru, marynarka nie zapinała się na pewno, a dodatkowo włosy miał tak przetłuszczone, że aż sztywne. Pot spływał mu po tłustej twarzy. Wiktorią wstrząsną kolejny tego dnia dreszcze obrzydzenia.
- To już wcale się nie dziwię, dlaczego ma taką sekretarkę – pomyślała dziewczyna.
- Pani Wiktorio cieszę się, że pani zgodziła się do nas przyjść… - teraz to prezes nie skończył, bo dziewczyna mu przerwała.
- Proszę nie cieszyć się przedwcześnie.
- Co racja to racja – zgodził się z nią, a po chwili dodał – Jak pani pewnie wiadomo chcemy rozpocząć pierwszą edycję „Tańca z gwiazdami”.
- I co ja mam do tego?
- Jest pani wielokrotną mistrzynią tańców standardowych jak i latynoamerykańskich.
- Zgadza się – zgodziła się dziewczyna.
- I pomyślałem sobie, że może zgodziłaby się pani zostać uczestniczką pierwszej edycji, jako instruktorka tańca jednej z gwiazd.
- Miałabym uczyć tańca jakąś zepsutą do granic możliwości gwiazdę? – spytała dziewczyna żeby upewnić się czy dobrze zrozumiała.
- Tak. Zgadza się.
- Panie prezesie cieszę się, że telewizja chce poszerzać kulturę pokazując jak się tańczy i cieszy mnie to bardzo, bo może ludzie zaczną robić coś więcej niż tylko siedzenie przed telewizorem i jedzenie kanapek przed nim. Ale nie wiem czy dobrym pomysłem jest angażowanie w to mnie.
- To jest bardzo dobry pomysł. Dla wielu młodych ludzi jest pani autorytetem. Pani zwycięstwa również zachęcają młodych ludzi i nie tylko do nauki tańca. Dostaliśmy tysiące wiadomości z prośbą żeby zatrudnić właśnie panią.
- Cieszy mnie tak duże poparcie wśród młodych ludzi, ale dalej nie jestem przekonana. Kogo miałabym uczyć? – spytała.
- Tego jeszcze nie wiem. Cały czas zbieramy listę uczestników.
- Rozumiem, że to będą głównie piosenkarzy i aktorzy?
- Nie tylko. Myślimy również, aby zaangażować sportowców.
- Yhym. Jakie miałabym wynagrodzenie? – spytała dziewczyna.
- Odpowiednie do pani kwalifikacji.
- Dobrze zgadzam się. Ale tylko, dlatego, że mój partner taneczny ma złamaną poważnie nogę i przez jakieś trzy miesiące nie będzie mógł ćwiczyć, bo będzie miał ją w gipsie, a potem czeka go długa rehabilitacja i nauka chodzenia.
- Świetnie. Więc zapraszam panią za tydzień to podpiszemy kontrakt – powiedział żegnając dziewczynę.
Wiktoria zjechała windą na parter i wyszła z budynku. Pierwsze, co zrobiła, gdy wyszła na powietrze zadzwoniła do rodziców do Polski.
- Mamo najprawdopodobniej wystąpię w „Tańcu z gwiazdami” – pochwaliła się dziewczyna.
- Oj nie wiem córeczko czy to jest dobry pomysł – powiedziała matka.
- Dlaczego mamo? – spytała zaskoczona dziewczyna.
- Ty nie wiesz, co ten program zrobił w Polsce z naszymi tancerzami – powiedziała.
- Mamo czy mi kiedyś woda sodowa uderzyła do głowy? – spytała dziewczyna ze śmiechem.
- No nie – zgodziła się mama.
- Więc nie masz, o co się martwić z tata – uspokoiła ich Wiktoria.
- A jak tam twój partner taneczny?
- A wiesz przez trzy miesiące ma nogę w gipsie, a potem czeka go długa kuracja. A ja nie chce przez ten czas zapomnieć jak się tańczy.
- Ale możesz zawsze zacząć tańczyć z kimś innym.
- O to chodzi właśnie, że nie mam z kim. A jak się czuje tata? – spytała dziewczyna chcąc zmienić temat.
- Dobrze. Bierze leki i robi regularnie badania – odpowiedziała mama.
- Mamuś ja będę kończyć.  Papa – dziewczyna rozłączyła się.
 Spojrzała w niebo było szare. Co prawda był początek czerwca, ale ten widać cały czas uważał, że na lato przyjdzie jeszcze czas i na razie pora ludzi karmić deszczową pogodą w sumie dość rzadko spotykaną w Hiszpanii. Zapięła zamek w kurtce i ruszyła w stronę domu.
 Mijała miliony wystaw, które przyciągały ludzi swoimi barwnymi dekoracjami. Jedne były wesołe inne bardziej poważne. Wszystkie jednak miały na celu jedno. Zdobyć klienta.
 Wiktoria zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiła zgadzając się na występ w programie telewizyjnym. Dobrze wiedziała, że może to zniszczyć jej karierę, ale również mogło to jej pomóc. Jednak coś jej podpowiadało, że to jest wspaniałe wyzwanie i przygoda. Mówiło też jej, że może to odmienić nie tylko jej życie zawodowe, ale i prywatne.
 Wiktoria miała 21 lat. I w swojej karierze tancerki zdobyła już wszystkie możliwe tytuły. Od kilku lat nie schodziła z podium. Co rok wygrywała. W zasadzie cieszyła się z tego, ale z drugiej strony była tylko po maturze. Tańcu poświęciła całe swoje życie towarzyskie i edukacje. Nie poszła na studia chciała dalej tańczyć, dokształcać się w tańcu. Dlatego wyjechała do Madrytu gdzie zaczęła warsztaty taneczne. Teraz jej życie zaczęło jej się wydawać szare i nudne jakby to nie było życie, ale jakiś rytuał. Zachciała zamiany, jakiejś nowości. W sumie, co może jej dać taniec w telewizji? Jaka to nowość? Może poznać w zasadzie, co to jest jeszcze większy stres. Ale czy tego chciała? W sumie nie. Chciała poznać kogoś. Chciała się zakochać. Zobaczyć, w jakich kolorach widzi człowiek świat, gdy jest zakochany i gdy jest kochany. Chciała móc powitać nowy dzień z uśmiechem na ustach i pomyśleć, że ktoś tam gdzieś ją kocha.
 Mijały ją pary zakochanych, którym ona tak bardzo zazdrościła. Teraz przeklinała swoją pasję taniec. Wiedziała, że w liceum w Polsce miała kilku wielbicieli i to samych z najwyższej półki, ale ona nie miała czasu wtedy na faceta. I teraz tego żałowała. Może teraz nie siedziałaby na obczyźnie i nie zdobywała medali dla innego kraju, bo tam u niej nie umieli się na niej poznać tylko byłaby w swoim ukochanym kraju i patrzyła na świat jako zakochana i jako kochana. 

10 komentarzy:

  1. ja chce byc informowana ale to juz zapewne wiesz ;) a norka super i dobrze ze sie zgodziła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow =) zaszokowałaś mnie, że nie z US5, ale fajniuchne =) Podoba mi się pomysł =) Torresik też słodziutki =P Mam nadzieje, ze dowiedziesz do końca to opowiadanie =) Jak chcesz to mzoęsz wbić na http://music-its-my-soul.blog.onet.pl/ i tez nie o US5 ale o JB =P Miło by było gdybyś zostawiła swoja szczera opinie =P a informuj mnie prze gadu =P Bużki =*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ada, od teraz jestem Twoją wierną fanką:D:D
    Czekam na next, oby pojawił się tam Ferdzio;p
    ;*

    http://somepoemaboutlove.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. To jak zawsze dobre :) Ciesze się ze nareszcie coś nowego :)
    czywiscie informuj mnie hehe..pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. hej;)
    Pewnie,że sie cieszę:)
    Super notka..oczywiście jesli mozesz informuj mnie o
    nextach..nr gg:11226316-to tak dla przypomnienia:D
    pisz szybko nastepną:P
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdzie nie zobaczyłam US5 na nagłówku. Już od ponad roku nie interesuje się nimi, a czytałam Twoje opowiadanie, ponieważ poprostu mi się podobał styl Twojego pisania.
    Nie będę obiecywać, że będę zaglądać i czytać, ale jak znajdę czas to zajrzę. Dlatego możesz mnie informować o nowych rozdziałach.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę cieszę się, że wróciłaś. Zawsze podobał mi się twój styl i ciekawe pomysły i jak zwykle nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, ciekawie wykorzystałaś wątek, nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.
    Hiszpańska edycja Tańca z Gwiazdami? Naprawdę owacje na stojąco, jestem ciekawa jak to dalej się potoczy! A temat jest mi tym bardziej bliski, że sama tańczę tańce standardowe ^^.
    Również cieszę się, że kolejna osoba pisze coś fajnego nie-o-US5, niestety chłopaki 'przejedli mi się' i sama piszę o czymś nowym.
    Będę wdzięczna jeśli będziesz informowała mnie o nowych odcinkach, twojego bloga dodałam do linek.
    Pozdrawiam serdecznie :*
    LenaC
    http://unmistakable.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam lubię piłkę nożną, a Torresa to już zwłaszcza xD Początek naprawdę fajny, wreszcie nie ma opowiadania o przyjaciółeczkach, które przyjechały do Berlina, a jedna z nich wpadła na Richie'go albo Chrisa. No bo ile można czytać to samo? xD [in-the-rain-us5] [ashley-richie-and-us5] Pozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń
  9. czyżbys też miała fazę na tego Pana.? ;d pisz next

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczynam czytać całość! Obiecałam! Podoba mi się ta notka xD Ciekawie sie zaczyna xD

    OdpowiedzUsuń