Dzień, jak co dzień. Na ulicach
korki od samego rana. Ciężko dojechać do pracy od samego, co denerwuje
wszystkich szefów. Ruch i gwar są głośniejsze niż muzyka w słuchawkach od mp3
czy też, mp4. Między zabieganym tłumem jest pewna postać, która nie podejrzewa,
że idąc dziś do pracy może zmienić całe swoje życie.
Spokojnym krokiem ulicami Madrytu idzie sobie
dziewczyna. W sumie niczym się niewyróżniająca od pozostałych kobiet. Ma długie
blond włosy, długie rzęsy, które rzucają cień na jej śliczne rumiane policzki.
Nie jest za wysoka właściwie należy do bardzo niskich osób. Ubrana w czarne
spodnie i brązową kurtkę szła właśnie do publicznej telewizji. Miała właśnie
odbyć się pierwsza edycja „Taniec z gwiazdami”. Wiktoria, bo tak miała na imię
owa dziewczyna. Była najlepszą tancerką na świecie. Półka w jej pokoju świeciła
od medali i pucharów.
Po kilku minutach drogi dotarła do budynku, w
którym miała zacząć negocjacje, co do kontraktu. Wnętrze budynku zrobiło na
niej ogromne wrażenie. Musiała przyznać sama przed sobą, że dużo lepsze niż
oprawa zewnętrzna budynku, która nawet nie wskazywała, że może mieścić się w
nim telewizja publiczna. Natomiast w środku było inaczej. Praktycznie cały
budynek był w ciepłych barwach, aż dziewczynie od razu zrobiło się gorąco
pomimo dość chłodnego dnia. Na każdej ścianie wisiał ogromny obraz
przedstawiający jakiś krajobraz.
-
Przepraszam gdzie znajduje się gabinet pana Montez? – spytała dziewczyna
podchodząc do pani pracującej w recepcji.
- A ty,
czego tu chcesz? – spytała recepcjonistka.
Ton dziewczyny nie spodobał się głównej
bohaterce, ale obiecała sobie, że swoje nerwy będzie trzymała na wodzy i tak
też było.
-
Jestem umówiona z panem Montez na rozmowę – wyjaśniła blondynka
-
Nazwisko – poprosiła blondynka żując gumę i nawet tego nie ukrywając, co
spowodowało, że naszą bohaterką wstrząsną dreszcz obrzydzenia.
-
Sandemor – odpowiedziała Wiktoria.
Długo trwało zanim owa szatynka, która pracowała
w recepcji sprawdzi czy naprawdę brunetka jest umówiona na spotkanie.
-
Pierwsze piętro na samym końcu korytarza – odpowiedziała jej od niechcenia
recepcjonistka.
-
Dziękuje – odpowiedziała Wiktoria.
Oszkloną windą udała się na pierwsze piętro
razem z jakimś wysokim i napakowanym facetem w garniturze i teczką w ręce. Po
kilku chwilach jazdy winda wysiadła na wskazanym wcześniej jej piętrze.
Spokojnym krokiem przemierzała korytarz. Wzbudzając ogólnych zachwyt panów jej
wspaniałą figurą, a w szczególności nogami, które według nich były do samej
szyi. Doszła do brązowych drzwi, na których widniała złota tabliczka z czarnym
napisem:
„Gabinet p. Montez – główny
prezes”
-
Pewnie jakiś pewny siebie koleś, który myśli, że wszystko mu wolno – pomyślała
sobie Wiktoria.
Poprawiła włosy, wzięła głęboki oddech i
zapukała. Usłyszała:
-
Proszę.
Więc weszła. Pokój był urządzony w barwach
wściekłej czerwieni, co jeszcze bardziej zraziło Wiktorię. Lubiła kolor
czerwony, ale nie aż tak wściekłą czerwień, która aż raziła w oczy. Na samym
środku stało wielkie brązowe biurko, a za nim siedział tłusty koleś, który jak
się dziewczyna domyśliła był panem Montez.
- Dzień
dobry – zaczęła Wiktoria po hiszpański – Moje imię i nazwisko Wiktoria Sande… -
nie dokończyła, bo zostało jej przerwane.
- Wiem,
kim pani jest. Proszę usiąść – prezes wskazał krzesełko przed swoim biurkiem.
Wiktoria usiadła. Swoi bezinteresownym
spojrzeniem mierzyła osobę siedzącą przeciwko niej. Od razu wiedziała, że ten
człowiek nie należy do pokroju osób przyjemnych. Z jego twarzy wyczytała, że to
skończony egoistka, który widzi tylko czubek swojego nosa i nic pyzatym. Brzuch
wylewał mu się ze spodni od garnituru, marynarka nie zapinała się na pewno, a
dodatkowo włosy miał tak przetłuszczone, że aż sztywne. Pot spływał mu po
tłustej twarzy. Wiktorią wstrząsną kolejny tego dnia dreszcze obrzydzenia.
- To
już wcale się nie dziwię, dlaczego ma taką sekretarkę – pomyślała dziewczyna.
- Pani Wiktorio
cieszę się, że pani zgodziła się do nas przyjść… - teraz to prezes nie
skończył, bo dziewczyna mu przerwała.
-
Proszę nie cieszyć się przedwcześnie.
- Co
racja to racja – zgodził się z nią, a po chwili dodał – Jak pani pewnie wiadomo
chcemy rozpocząć pierwszą edycję „Tańca z gwiazdami”.
- I co
ja mam do tego?
- Jest
pani wielokrotną mistrzynią tańców standardowych jak i latynoamerykańskich.
-
Zgadza się – zgodziła się dziewczyna.
- I
pomyślałem sobie, że może zgodziłaby się pani zostać uczestniczką pierwszej edycji,
jako instruktorka tańca jednej z gwiazd.
-
Miałabym uczyć tańca jakąś zepsutą do granic możliwości gwiazdę? – spytała
dziewczyna żeby upewnić się czy dobrze zrozumiała.
- Tak.
Zgadza się.
- Panie
prezesie cieszę się, że telewizja chce poszerzać kulturę pokazując jak się
tańczy i cieszy mnie to bardzo, bo może ludzie zaczną robić coś więcej niż
tylko siedzenie przed telewizorem i jedzenie kanapek przed nim. Ale nie wiem
czy dobrym pomysłem jest angażowanie w to mnie.
- To
jest bardzo dobry pomysł. Dla wielu młodych ludzi jest pani autorytetem. Pani
zwycięstwa również zachęcają młodych ludzi i nie tylko do nauki tańca.
Dostaliśmy tysiące wiadomości z prośbą żeby zatrudnić właśnie panią.
-
Cieszy mnie tak duże poparcie wśród młodych ludzi, ale dalej nie jestem
przekonana. Kogo miałabym uczyć? – spytała.
- Tego
jeszcze nie wiem. Cały czas zbieramy listę uczestników.
- Rozumiem,
że to będą głównie piosenkarzy i aktorzy?
- Nie
tylko. Myślimy również, aby zaangażować sportowców.
- Yhym.
Jakie miałabym wynagrodzenie? – spytała dziewczyna.
-
Odpowiednie do pani kwalifikacji.
-
Dobrze zgadzam się. Ale tylko, dlatego, że mój partner taneczny ma złamaną
poważnie nogę i przez jakieś trzy miesiące nie będzie mógł ćwiczyć, bo będzie
miał ją w gipsie, a potem czeka go długa rehabilitacja i nauka chodzenia.
-
Świetnie. Więc zapraszam panią za tydzień to podpiszemy kontrakt – powiedział
żegnając dziewczynę.
Wiktoria zjechała windą na
parter i wyszła z budynku. Pierwsze, co zrobiła, gdy wyszła na powietrze
zadzwoniła do rodziców do Polski.
- Mamo
najprawdopodobniej wystąpię w „Tańcu z gwiazdami” – pochwaliła się dziewczyna.
- Oj
nie wiem córeczko czy to jest dobry pomysł – powiedziała matka.
-
Dlaczego mamo? – spytała zaskoczona dziewczyna.
- Ty
nie wiesz, co ten program zrobił w Polsce z naszymi tancerzami – powiedziała.
- Mamo
czy mi kiedyś woda sodowa uderzyła do głowy? – spytała dziewczyna ze śmiechem.
- No
nie – zgodziła się mama.
- Więc
nie masz, o co się martwić z tata – uspokoiła ich Wiktoria.
- A jak
tam twój partner taneczny?
- A
wiesz przez trzy miesiące ma nogę w gipsie, a potem czeka go długa kuracja. A
ja nie chce przez ten czas zapomnieć jak się tańczy.
- Ale
możesz zawsze zacząć tańczyć z kimś innym.
- O to
chodzi właśnie, że nie mam z kim. A jak się czuje tata? – spytała dziewczyna
chcąc zmienić temat.
-
Dobrze. Bierze leki i robi regularnie badania – odpowiedziała mama.
- Mamuś
ja będę kończyć. Papa – dziewczyna
rozłączyła się.
Spojrzała w niebo było szare. Co prawda był
początek czerwca, ale ten widać cały czas uważał, że na lato przyjdzie jeszcze
czas i na razie pora ludzi karmić deszczową pogodą w sumie dość rzadko
spotykaną w Hiszpanii. Zapięła zamek w kurtce i ruszyła w stronę domu.
Mijała miliony wystaw, które przyciągały ludzi
swoimi barwnymi dekoracjami. Jedne były wesołe inne bardziej poważne. Wszystkie
jednak miały na celu jedno. Zdobyć klienta.
Wiktoria zaczęła się zastanawiać czy aby na
pewno dobrze zrobiła zgadzając się na występ w programie telewizyjnym. Dobrze
wiedziała, że może to zniszczyć jej karierę, ale również mogło to jej pomóc.
Jednak coś jej podpowiadało, że to jest wspaniałe wyzwanie i przygoda. Mówiło
też jej, że może to odmienić nie tylko jej życie zawodowe, ale i prywatne.
Wiktoria miała 21 lat. I w swojej karierze
tancerki zdobyła już wszystkie możliwe tytuły. Od kilku lat nie schodziła z
podium. Co rok wygrywała. W zasadzie cieszyła się z tego, ale z drugiej strony
była tylko po maturze. Tańcu poświęciła całe swoje życie towarzyskie i
edukacje. Nie poszła na studia chciała dalej tańczyć, dokształcać się w tańcu.
Dlatego wyjechała do Madrytu gdzie zaczęła warsztaty taneczne. Teraz jej życie
zaczęło jej się wydawać szare i nudne jakby to nie było życie, ale jakiś
rytuał. Zachciała zamiany, jakiejś nowości. W sumie, co może jej dać taniec w
telewizji? Jaka to nowość? Może poznać w zasadzie, co to jest jeszcze większy
stres. Ale czy tego chciała? W sumie nie. Chciała poznać kogoś. Chciała
się zakochać. Zobaczyć, w jakich kolorach widzi człowiek świat, gdy
jest zakochany i gdy jest kochany. Chciała móc powitać nowy dzień z uśmiechem
na ustach i pomyśleć, że ktoś tam gdzieś ją kocha.
Mijały ją pary zakochanych, którym ona tak
bardzo zazdrościła. Teraz przeklinała swoją pasję taniec. Wiedziała, że w
liceum w Polsce miała kilku wielbicieli i to samych z najwyższej półki, ale ona
nie miała czasu wtedy na faceta. I teraz tego żałowała. Może teraz nie siedziałaby
na obczyźnie i nie zdobywała medali dla innego kraju, bo tam u niej nie umieli
się na niej poznać tylko byłaby w swoim ukochanym kraju i patrzyła na świat
jako zakochana i jako kochana.
ja chce byc informowana ale to juz zapewne wiesz ;) a norka super i dobrze ze sie zgodziła:)
OdpowiedzUsuńWow =) zaszokowałaś mnie, że nie z US5, ale fajniuchne =) Podoba mi się pomysł =) Torresik też słodziutki =P Mam nadzieje, ze dowiedziesz do końca to opowiadanie =) Jak chcesz to mzoęsz wbić na http://music-its-my-soul.blog.onet.pl/ i tez nie o US5 ale o JB =P Miło by było gdybyś zostawiła swoja szczera opinie =P a informuj mnie prze gadu =P Bużki =*
OdpowiedzUsuńAda, od teraz jestem Twoją wierną fanką:D:D
OdpowiedzUsuńCzekam na next, oby pojawił się tam Ferdzio;p
;*
http://somepoemaboutlove.blog.onet.pl
To jak zawsze dobre :) Ciesze się ze nareszcie coś nowego :)
OdpowiedzUsuńczywiscie informuj mnie hehe..pozdrawiam;*
hej;)
OdpowiedzUsuńPewnie,że sie cieszę:)
Super notka..oczywiście jesli mozesz informuj mnie o
nextach..nr gg:11226316-to tak dla przypomnienia:D
pisz szybko nastepną:P
buziaczki
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdzie nie zobaczyłam US5 na nagłówku. Już od ponad roku nie interesuje się nimi, a czytałam Twoje opowiadanie, ponieważ poprostu mi się podobał styl Twojego pisania.
OdpowiedzUsuńNie będę obiecywać, że będę zaglądać i czytać, ale jak znajdę czas to zajrzę. Dlatego możesz mnie informować o nowych rozdziałach.
Pozdrawiam ;)
Naprawdę cieszę się, że wróciłaś. Zawsze podobał mi się twój styl i ciekawe pomysły i jak zwykle nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, ciekawie wykorzystałaś wątek, nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.
OdpowiedzUsuńHiszpańska edycja Tańca z Gwiazdami? Naprawdę owacje na stojąco, jestem ciekawa jak to dalej się potoczy! A temat jest mi tym bardziej bliski, że sama tańczę tańce standardowe ^^.
Również cieszę się, że kolejna osoba pisze coś fajnego nie-o-US5, niestety chłopaki 'przejedli mi się' i sama piszę o czymś nowym.
Będę wdzięczna jeśli będziesz informowała mnie o nowych odcinkach, twojego bloga dodałam do linek.
Pozdrawiam serdecznie :*
LenaC
http://unmistakable.blog.onet.pl/
Ja tam lubię piłkę nożną, a Torresa to już zwłaszcza xD Początek naprawdę fajny, wreszcie nie ma opowiadania o przyjaciółeczkach, które przyjechały do Berlina, a jedna z nich wpadła na Richie'go albo Chrisa. No bo ile można czytać to samo? xD [in-the-rain-us5] [ashley-richie-and-us5] Pozdrawiam =)
OdpowiedzUsuńczyżbys też miała fazę na tego Pana.? ;d pisz next
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać całość! Obiecałam! Podoba mi się ta notka xD Ciekawie sie zaczyna xD
OdpowiedzUsuń