sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 15 – „Niech mówią, że to nie jest miłość, że tak się tylko zdaje nam. Byle się nigdy nie skończyło to wszystko, co od Ciebie mam.”


- Robert mówię do ciebie! – krzyknęła Jessica.
 Chłopak potrząsnął delikatnie głową powracając jednocześnie do rzeczywistości.
- Co mówiłaś? – spytał spoglądając na narzeczoną.
- Pytałam się, jakie masz plany na wieczór.
- Raczej żadne. A czemu pytasz?
- Bo wieczorem jest ważny bankier, na który idziemy – odpowiedziała pijąc herbatę.
- A po co? – spytał.
- Bo będą tam same szychy show – biznesu. W którym ja  chcę zabłysnąć – odpowiedziała.
- A nie możesz iść beze mnie?
- A dlaczego niby?
- Nie mam ochoty na żadne imprezy ni nic w tym rodzaju.
 Jedyne, o czym marzył to pobyć przez chwilę samym, aby móc powrócić do wspomnień o szarookiej blondynce. Cały czas była w jego myślach. Myślał o niej zawsze. O każdej porze dnia i nocy, w każdej chwili, w każdym momencie i przy każdej czynności, jaką wykonywał. Nawet teraz wolał być duchem przy niej niż słuchać swojej narzeczonej, która mówiła właśnie coś na temat osób, które miałyby obecne na tym całym śmiesznym bankiecie. Nie miał najmniejszej ochoty się na niego udać i nawet wielka obraza Jessicki nie spowodowała, że zmienił swoje zdanie.
- Robert musimy tam iść razem – stwierdziła siadając obok niego.
- Nigdzie nie idę już ci to mówiłem przed chwilą.
- Robert idziesz ze mną.
- Nigdzie nie idę. Nie mam ochoty, ani siły szczerzyć się jak idiota do tłumu reporterów, aby mieli materiał na pierwsze strony swoich brukowców.
- Ale jak to będzie wyglądało?
- Normalnie. Prasa nie wie o nas, więc, o co chodzi? Nie będzie żadnych plotek, że się rozstaliśmy.
- A kiedy zamierzamy się ujawnić?
- A czy musimy się ujawniać jak najszybciej? – spytał lekko zirytowany.
 Zaczynało go to wszystko coraz bardziej denerwować. Kochał Jessice. Był tego pewien, w 100%, ale jej zachowanie czasami działało mu na nerwy i miał do niej coraz mniej cierpliwości. Dla niej na pierwszym miejscu była powoli rozwijająca się kariera, w której on miał jej pomóc.
- Kochanie wiesz, że mam dość ciągłego siedzenia w domu w każdy wieczór, bo dziennikarze za tobą chodzą jak cień i mogą się o nas dowiedzieć – mówiła.
- Nie rozumiesz, że chce chronić twoje życie prywatne? Jeśli się o nas dowiedzą będą cię śledzić, będą o nas pisać – tłumaczył jej.
 Nie powiedziała już nic tylko wyszła z salonu i udała się do innego pokoju. Robert tylko westchnął. Tak było zawsze ilekroć odmawiał pójścia z nią na jakąkolwiek imprezę. Obrażała się i potrafiła milczeć przez kilka dni, podczas, których dochodziła do wniosku, że z drugiej strony nikt ważny jednak tam się ni zjawił i znowu było tak jak dawniej.
 Jednak tak szybko jak zniknęła z jego głowy Jessica tak jeszcze szybciej pojawiła się w niej szarooka Paula. Wiedział, że nigdy z nią nie będzie, bo nad życie kochał Jessice i to z nią chciał spędzić resztę życia i to z nią chciał mieć gromadkę dzieci w ich wymarzonym domu za miastem. Blondynka pociągała go tylko fizycznie. Była tylko idealną kobietą z wyglądu. Odpowiadała jego wymaganiom. Była ideałem, ale nie wygląd się liczy. Liczy się dusza, a Jessica, mimo, że była czasami denerwująca w głębi duszy była wrażliwą i kochana kobieta – jego kobietą.
***
 Wiktoria leżała w swoim pokoju. Wpatrywała się w śnieżnobiały sufit. Kilka godzin temu widziała go, kiedy wychodziła z jego apartamentu. Od tego momentu nawet nie zadzwonił ani nie napisał. No tak. W końcu Tamara wróciła od rodziców. Widziała ją wysiadającą z taksówki. Ta na szczęście jej nie widziała. Tęskniła za nim. Był jej potrzebny.
 W końcu wstała i postanowiła się rozpakować. Uklęknęła przy walizce i powoli bez żadnego pośpiechu zaczęła wyjmować ubrania i sortować je na te, które należy wyprać i na te, w których w Wielkiej Brytanii nie chodziła. Każda bluzka była przesiąknięta zapachem jego perfum. Zastanawiała się tylko, dlaczego? W końcu nie wylewał na siebie pół fiolki perfum, kiedy była u niego. A może przez przypadek wylały mu się do jej walizki, kiedy się pakowała? Ale nie przypomniała sobie, aby gdy zapinała walizkę wyczuła, aż tak intensywny zapach.
 W pewnym momencie, kiedy to wyjęła jedną z bluz ujrzała coś, co na pewno nie było jej. Szybko, więc wyjęła ową rzecz. Jej oczami ukazała się czarna ulubiona bluza Torres’a. To ona pachniała perfumami jej ukochanego. Wtuliła w nią twarz. W głowie od razu jej się zakręciło do zbyt intensywnego zapachu. Po chwili świat przestał wirować. Uśmiechnęła się sama do siebie. Od razu poczuła się lepiej. Co prawda dalej za nim tęskniła. Dalej przebywał setki kilometrów od niej, ale coś od niego, jakaś część niego była tuż obok niej, trzymała ją w rekach. Czuła jego zapach. Włożyła rękę do kieszeni bluzy. Poczuła, że coś niej jest. Jakieś papiery.
- No tak zapomniał wyjąć – zaśmiała się i wyciągnęła je za środka bluzy.
 Jednak ku jej zdziwieniu nie były to żadne papierki, które można było by wyrzucić. To była kartka papieru, na której Fernando napisał kilka słów. Dla niej tak cennych jak najnowszy samochód dla materialisty. Kilka słów napisanych tym samym charakterem pisma, którym podpisane jest zdjęcie z mistrzostw. Litery układały się w słowa, te natomiast w zadanie. Krótkie zdanie, ale tak podnoszące na duchu.
„Żebyś wiedziała, że zawsze jestem obok Ciebie.”
***
 Fernando wrzucał do walizki ubrani a jak leciały. Czuł się obserwowany przez Tamarę, która stała w progu pokoju ze szklanką bursztynowego napoju.
- Dla niej mnie zostawiasz? – spytała i upiła łyk trunku.
- Zostawiam cię, bo przejrzałem na oczy – odpowiedział nie zaszczyciwszy jej nawet spojrzeniem.
- To ona namieszała ci w głowie.
- Wiktoria pokazała mi, co to znaczy kochać i być kochanym.
 Zamknął walizkę.
- Wiesz będę wdzięczny, jeśli do mojego powrotu opuścisz to mieszka nie i zabierzesz z niego swoje rzeczy. I nie pojawiaj się na nagraniach wziął walizkę i wyminął ją w drzwiach.
 W przedpokoju ubrał kurtkę i wyszedł, aby zdążyć na samolot do Madrytu.
 Zostawił ją samą. Towarzyszyły jej tylko własne myśli, w których przeklinała Wiktorię za to, że pojawiła się w ich idealnym życiu. W życiu, gdzie nie było miejsca na coś tak śmiesznego jak miłość. Tamara upiła łyk płynu ze szklanki i powiedziała sama do siebie:
- Pożałujesz, że wyciągnęłaś ręce po mojego męża.
 Usiadła na kanapie i powoli opróżniała butelką markowego alkoholu. 

10 komentarzy:

  1. Mrs.Pattinson24 lipca 2012 17:58

    Ajjj dziękuje Ci kochanie moje :*
    notka swietna i wiesz o tym napewno , tylko dlaczego kolejna dopiero za 3 tygodnie:( ehh nie przezyje tego ;p
    dobrze ze Torres powiedział ze to koniec z Tamarą ;p
    tylko pewnie sie mscić bedzie teraz;/
    a co do Pana R. to jak to :"Wiedział, że nigdy z nią nie będzie, bo nad życie kochał Jessice i to z nią chciał spędzić resztę życia i to z nią chciał mieć gromadkę dzieci w ich wymarzonym domu za miastem. Blondynka pociągała go tylko fizycznie. Była tylko idealną kobietą z wyglądu. " a miało być tak pięknie

    buziaki :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma za co... Jak notka jest swietna to ja jestem ruda... I nie pytaj czy sie przefarbowałam, bo tego nie zrobiłam:P... No cóż zycie jest brutalne:P

      Usuń
    2. Mrs.Pattinson24 lipca 2012 17:59

      Zycie jest bardzo brutalne wiem o tym ;p
      wiem ze nie masz rudych włosów ale wiem co mowie..
      notka mi sie podobała i jest świetna i nie próbuj sie ze mna kłócić bo nie wypada ;p

      Usuń
  2. Mnim mniam..nareszcie cos nowego i nareszcie Tamara dostała w nos :D:D hehe..czekam z niecierpliwoscia na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kiedyś w nos musiała dostać:D... Jak nie teraz to kiedy? Taka okazja zdarza się raz:D

      Usuń
  3. Brawo Torres xD Hahaha chciałabym sobie wyobrazić minę Tamary, musiała być genialna xD Ahhh bluza i liścik tak romantycznie :) Wspaniały odcinek i z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam:* /one-of-us

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mina była genialna... xD... Prosze sie tylko nie rozpływać nad romantycznością, bo popadne w samozachwyt xD...

      Usuń
  4. Ajajajaj! Carriba! ;lol2;
    Jak Robert śmie mnie nie słuchać?!
    I jeszcze myśli o Pauli?!
    No skandal! ;hahaha;
    Ahhh Torres ;buja w oblokach; choć już żonaty to nadl mi się podoba xD
    Buziak;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, dopiero za trzy tygodnie?! Toż to się ja zapłaczę za twoją twórczością! Czuję, że teraz dopiero będzie dym, że Tamara może wykręcić Wiki i Torresowi niezły numer! A co do Roberta, wydaje mi się, że Jess liczy tylko na karierę u jego boku. Eh... Te zachłanne kobiety ^^
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na coś nowego :*
    Joaynel. [unmistakable]

    OdpowiedzUsuń