Fernando czekał w Sali na swoją partnerkę.
Przyszedł trochę wcześniej, aby oswoić się z miejscem, w którym będzie spędzał
bardzo dużo czasu. Praktycznie każda wolną chwilę. Prawdą jest, że dział w
programie trochę go kosztował, ale wierzył, że nie będzie tego żałował.
Spojrzał na obrączkę. Westchnął cicho. Dziś znowu pokłócił się z Tamarą. Miał
szczerze dość ich sprzeczek o ten program. Każdego dnia przy śniadaniu była ta
sama scena. Szybko potrząsnął głową, aby wyrzucić te myśli. Musiał być
całkowicie skupiony na krokach, które miał poznać.
Po chwili do sali weszła jego partnerka.
Fernando miał wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się jeszcze bardziej widno
niż było. Blond włosy delikatnie opadały na jej plecy, miały same w sobie
blask, który rozświetlał wszystko dookoła. Jej oczy były w kolorze bursztynów.
A uśmiech dodawał otuchy każdemu, kto na nią spojrzał. Torres myślał, że do
pomieszczenia wszedł anioł w ludzkiej postaci.
-
Cześć! – powiedzieli jednocześnie.
-
Zestresowany? – spytała odkładając plecak pod ścianą.
-
Trochę. W końcu to jakieś nowe wyzwanie.
- No
tak i tutaj nie będziesz kopać piłki.
-
Dokładnie.
Zaczęli od krótkiej rozgrzewki. Ani ona, ani
on nie powiedzieli żadnego słowa.
- Dobra
– zaczęła Wiktoria – Może najpierw wyłożę ci trochę teorii.
- Z
której i tak nic nie zrozumiem.
-
Spokojnie, ale później wszystko będzie dla ciebie jasne.
- Od
czego mam zacząć – mówiła sama do siebie.
-
Najlepiej od początku.
- Hmm…
-
Cha-cha jest tańcem o dynamicznej i wyrazistej muzyce, ale trudnym rytmie.
- A
wiemy już, do czego tańczymy? – spytał.
- Tak.
Później ci powiem.
-
Dobrze.
- Są
kroki wolne i szybkie. Te pierwsze wykonuje się na przeprostowanych kolanach, a
te drugie na rozluźnionych. Kroki stawiasz z podeszwy na całą stopę i masz je
skierowane do parkietu. O tak – pokazała mu.
- Chyba
rozumiem.
- Teraz
tak. Zaczynamy od tego, że stajesz trochę dalej ode mnie wyprostowany. Musisz
mnie obiąć prawym ramieniem.
- I co
dalej? – spytał Fernando.
-
Podstawowy krok „odstaw – dostaw - odstaw” – Wiki pokazała mu kroki.
Zaczęli ćwiczyć ten krok. Nie obyło się bez
śmiechu, bo Fernando myliły się nogi lub czasami nadepnął Wiktorię. Trenowali cały
cza. Wprowadzając nowe kroki lub figury.
-
Fernando pokaż, że masz biodra! – krzyknęła Wiktoria, kiedy Fernando sam
tańczył ustalony cykl kroków.
- Co ty
się na te biodra tak uparłaś? – spytał zrezygnowany.
-
Zobacz to ma wyglądać tak – powiedziała i zaczęła tańczyć.
Torres miał wrażenie, że dziewczyna urodziła
się już z taką gracją i płynnością ruchów w tańcu. Jej ciało było tak
elastyczne jakby wykonane z gumy. Zwrócił uwagę na jej biodra.
-
Widzisz? Teraz taniec ma wyraz, więcej ekspresji – powiedziała tańcząc dalej.
Fernando musiał przyznać jej rację. Stanął za
nią i zaczął tańczyć, na początku nie mógł nadążyć za tempem, jakie narzuciła
dziewczyna, ale po pół godzinie ich kroki były już jednością. Ciała stawały się
jednym. Ona i on zatracili się w ruchach powtarzanych cały czas. Wiktoria
zawsze tańczyła z pasją zapominając o całym świecie, wkładała w każdy
najmniejszy ruch, gest całe swoje serce. Tanie był całym jej życiem, był jej
przyjacielem, był jej miłością. Dla tańca poświęciła wszystko przyjaciół w
Polsce i dobre studia. Właśnie, dlatego tańczyła z takim zaangażowaniem i
pasją.
Fernando sam nie wiedział, co się z nim
dzieje. Od pierwszych kroków pokazanych mu przez blondynkę pokochał taniec. A
gdy człowiek coś lubi bardzo szybko się tego uczy. Starał się oddać charakter
tańca.
-
Brawo! Widzisz jak chcesz to potrafisz – powiedziała dziewczyna z uśmiechem
siadając na podłodze i oparła się o ścianę.
-
Dzięki – odpowiedział i wyciągnął ze swojego plecaka wodę.
-
Zmęczyłam się – powiedziała dziewczyna.
-
Myślałem, że ty się nigdy nie męczysz – stwierdził Fernando.
- Oj
bardzo śmieszne – rzekła Wiki – Dlaczego zgodziłeś się wziąć udział w
programie?
- Lubię
podejmować nowe wyzwania, a dodatkowo chcę się nauczyć tańczyć.
- Czyli
nie dlatego, że chciałeś być bardziej sławny lub mieć więcej pieniędzy?
- Wiesz
zawód piłkarza jest dosyć specyficznym zawodem, ponieważ sławnym jest się cały
czas. Mecze w klubach są, co tydzień, potem ważne mecze w reprezentacji. Cały
czas obserwują cię kibice.
- To zupełnie
inny zawód niż praca tancerza. My jesteśmy mnie rozpoznawalni. Praktycznie
wcale. Nie mamy fanów.
- Ale
macie s sobie duszę artysty. Poprzez gesty musicie pokazać swoje myśli, wasze
wyrazy twarzy muszą pokazać, co czujecie. To jest nie lada sztuką.
-
Dzięki. A co na to twoja żona?
- Na
co?
- Na
twój udział w programie.
-
Zachwycona nie była. Na początku groziła mi rozwodem, a potem aż do teraz kłóci
się ze mną cały czas o jedno i to samo.
- To
nie jest miłe.
- Ani
trochę. Zwłaszcza, że ja ją kocham.
- A
pytałeś, dlaczego się tak zachowuje?
- Nie.
- To
może warto porozmawiać? Rozmowy zbliżają ludzi. Pomagają pokonać dzielące ich
kłody drzew, wyjaśniają nie porozumienia, a także są miłym odbiciem od
rzeczywistości oraz umilają wspólnie spędzony czas – powiedziała Wiktoria.
- Tylko
wiesz ja starałem się rozmawiać z Tamarą. Ale ona zawsze krzyczała, a potem
zamykała się w swoim gabinecie i nie chciała sicze mną widzieć.
- Wiesz
kobiety tak mają – powiedziała.
- To
miało być pocieszenie? - spytał.
- Nie.
Raczej stwierdzenie. Będzie wszystko dobrze jak wrócisz wcześniej do domu.
-
Koniec treningu? – spytał z lekkim smutkiem.
- Już
16 – uprzytomniła mu.
- Patrz
jak w miłym towarzystwie czas szybko płynie – stwierdził.
-
Przesadzasz – powiedziała blondynka ubierając bluzę.
- Dobra
to ja lecę. Pa – powiedział i wyszedł z sali.
Wiktoria zgasiła światło, pozamykała okna i
pochowała sprzęt do szafki. Zamknęła salę i oddała klucz recepcjonistce. Wyszła
na ulicę i skierowała się w stronę domu. Myślami była jeszcze na sali
treningowej. Stwierdziła, że Fernando jest pojętnym uczniem. Czasami wypada z
rytmu, ale to na następnych lekcjach jakoś się naprawi. Był naprawdę miłym
mężczyzną, który jak dla niej po prostu fatalnie ulokował swoje uczucia.
Postanowiła jednak nie mówić mu tego, żeby nie wyszło, że coś do niego czuję.
Zauważyła, że chłopak ma spore poczucie humoru.
-„Jak
dobrze, że nie jest sztywniakiem. Chociaż jak odpadniemy samym początku to mnie
nie zabije.” – pomyślała sobie.
Zastanawiała się, jaką ułożyć choreografię.
Chciała zaskoczyć jury, a jednocześnie nie chciała wpakować Torres’a na minę.
Wiedziała, że nie może dać zbyt trudnych kroków i figur. Chociaż z drugiej
strony Fernando dal się jej poznać jako osoba ambitna, lubiąca podejmować nowe wyzwania.
W końcu dotarła do swojego mieszkania. Była
bardzo zdziwiona, kiedy drzwi okazały się otwarte. Z sercem w gardle weszła po
cichu do mieszkania. W kuchni paliło się światło. Wzięła parasolkę stojącą obok
szafki na buty i wolno, nie robiąc hałasu udała się do kuchni. Stojąc w
drzwiach zobaczyła, że ktoś coś majstruje przy kuchni.
-
Odwróć się i nie rób żadnego agresywnego kroku – powiedziała blondynka mając w
pogotowiu podniesioną parasolkę.
- Wiki
to Tyl… Aaaa!!! – krzyknęła Paula.
-
Aaaa!!! – krzyknęła Wiktoria.
Po chwili obie się uspokoiły, a Paula odezwała
się jako pierwsza.
-
Chciałaś mnie zabić? – spytała.
- A ty
chciałaś mnie doprowadzić do zawału? Zamykaj drzwi za sobą – powiedziała Wiki,
której serce dalej biło jak oszalałe.
- Oj
wybacz. Nie miała jak. Tachałam ze sobą dwie walizki i potem zapomniałam.
- Jak
to tachałaś dwie walizki? – spytała zdziwiona blondynka.
-
Zapomniałaś?
- O
czym?
- O
tym, że od dziś miałam z tobą zamieszkać – przypomniała jej Paula.
Wiktoria dopiero teraz przypomniała sobie, że
rodzice Pauli z powodu kłopotów finansowych musieli sprzedać jej mieszkanie, a
Wika zaproponowała jej, że zamieszkają razem. Natomiast kilka dni temu dała jej
zapasowe klucze od mieszkania.
-
Przepraszam, ale zapomniałam przez ten cały program. Naprawdę przepraszam.
- Nic
się nie stało.
- Stało
się. Nie powinnaś tych walizek nosić sama.
- Ty
byłaś w pracy. Nie gniewam się.
-
Dzięki.
- W
końcu jesteśmy przyjaciółkami – zaczęła Paula.
- Na
zawsze – dokończyła Wiki.
Uśmiechnęły się i poszły spać.
Ty się jeno tak nie rozpędzaj, mi się notka podobała!:D
OdpowiedzUsuńAż przeczytam drugi raz;*
Weź mi romansa między nimi rozkręć a będe skała od ziemi do sufitu< lol2 >
;*
Do romansu daleka droga jeszcze...:D
Usuńno ładnie zabić mnie chciała ;p
OdpowiedzUsuńale fajnie razem mieszkamy pod jednym dachem, tylko szkoda ze tylko w opku ...
pozdro :*
zarąbiście =D Oby tak dalej =P pierwszy raz słysze żeby piłkarz dobrze tańczył =P
OdpowiedzUsuńaj, przesadzasz, mi sie podoba. juz nie moge sie next doczekać ;d pisz juz
OdpowiedzUsuńMnie się podoba.Opowiadanie jest super.Sorki,że dopiero teraz na nie zaglądam,ale wybacz,tamtej poczty raczej nie używam.No nic.To na tyle.Pozdrawiam.Ja prowadzę opka o US5,Buziaki
OdpowiedzUsuń(us5-sweet-love-and-cool)
(i-need-to-fine-you)
(our-dreams-and-love)
Papa
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, przeprasza, przepraszam i jesczez raz przepraszam. No dobra ale do konkretów odcinek super xD Po prostu miód cud i orzechy z niecierpliwocią czekam na kolejny. Pozdrawiam :*:*:*:*:* /i-cant-leave-you
OdpowiedzUsuńO losie, zabójstwo z parasolką w ręku :D Niegodny czyn :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle przeczytałam jednym susem (musiałam wszak nadrobić zaległości, nie godzi się abym je miała!). Jestem pod wrażeniem. Chociaż biedny Torres. Cha-cha i faceci to dziwne połączenie. I te ruchy biodrami, ja na jego miejscu przeżywałabym katusze. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy! Lecę czytać dalej :)
Pozdrawiam :*
LenaC [unmistakable]